źródłoGazeta Wyborcza: 2011-04-04 pisze:Rosną ceny ropy, więc bilety będą droższe
Wysokie ceny ropy sprawiły, że miejskie przedsiębiorstwa komunikacji znalazły się pod kreską. Dlatego w połowie roku pasażerowie muszą się przygotować na podwyżkę cen biletów nawet o 40 groszy
W firmach, które zajmują się montażem instalacji gazowych w autach osobowych, od kilku tygodni urywają się telefony. - Niektórych przeraziły ceny benzyny i teraz szukają oszczędności. Na razie dzwonią i pytają o koszty instalacji gazowych, ale liczymy na to, że w najbliższym czasie przełoży się to na większą liczbę zleceń - mówi Dariusz Król z katowickiej firmy D.T. Gas System.
Żeby zaczęło być taniej, najpierw trzeba zainwestować. Montaż instalacji gazowej w zależności od samochodu kosztuje od 2 do 6 tys. zł. - Liczymy nawet na to, że wiosną cena gazu spadnie. Zimą zawsze jest wysoka, bo ludzie wykorzystują ten surowiec do ogrzewania domów - ocenia Teresa Flekiewicz, prezes firmy Auto Gaz Śląsk.
O gazowych oszczędnościach coraz głośniej mówią autobusowe spółki komunikacji miejskiej. Dla nich drastyczny wzrost cen paliwa oznacza to, że stawki wypłacane przez Komunikacyjny Związek Komunalny GOP nie wystarczają na pokrycie kosztów.
- Jesteśmy na minusie, a straty pokrywamy z wcześniej wypracowanych nadwyżek finansowych. KZK GOP waloryzuje co prawda wzrost cen paliwa, ale w rozliczeniu kwartalnym. Dla nas oznacza to, że pieniądze za różnicę w pierwszym kwartale dostaniemy dopiero w maju - wylicza Paweł Cyganek, dyrektor ekonomiczno-finansowy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej w Katowicach.
Wszystkie katowickie autobusy są napędzane ropą. W najlepszej sytuacji w regionie jest tyskie przedsiębiorstwo, które systematycznie powiększa liczbę autobusów, które jeżdżą na gaz. Ma ich teraz 20. W tym przypadku to nie gaz płynny (LPG), jak w osobówkach, ale sprężony gaz ziemny (CNG), taki sam, jaki odbieramy w butlach do kuchenek.
Według wyliczeń tyskich transportowców koszt przejechania 100 kilometrów autobusem na gaz jest o prawie 30 zł niższy niż w tradycyjnym ropniaku. - Oprócz tego autobusy na gaz są cichsze i bardziej ekologiczne. I nikt nie kradnie z nich paliwa, co nagminnie zdarza się w przypadku autobusów na ropę - wylicza zalety Ryszard Cichy, rzecznik tyskiego PKM-u.
Do kupna autobusów na gaz przymierza się katowicki PKM. Porozumiał się z innymi miejskimi spółkami: Miejskim Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej i Wodociągami, które również część taboru planują wymienić na gazowy. Jak podkreśla dyrektor Cyganek, największym problemem jest porozumienie się ze spółką Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. To właśnie gazowy potentat musi najpierw wybudować stację paliw, gdzie można będzie tankować sprężony gaz. W Tychach taka stacja funkcjonuje już od pięciu lat. - Dla gazowej spółki to wydatek nawet do 5 mln zł. Na razie negocjacje idą bardzo opornie, dlatego szukamy innego dostawcy - dodaje Cyganek.
W Sosnowcu, gdzie PKM również znalazł się pod kreską, myślą o innych oszczędnościach. - Przy tak drastycznym wzroście cen paliwa waloryzacja stawek przewidziana przez KZK GOP może nie wystarczyć - ocenia Marek Pikuła, prezes PKM-u w Sosnowcu. Spółka musi się więc przygotować na zaciskanie pasa. - Jako jedno z pierwszych przedsiębiorstw komunikacji miejskiej w Polsce zakupiliśmy dwa autobusy hybrydowe, które odzyskują energię i częściowo są napędzane przez silniki elektryczne. Ich eksploatacja jest o 25 proc. tańsza niż tradycyjnie napędzanych autobusów, ale wysoka cena uniemożliwia nam zakup większej liczby - mówi Pikuła. Zastrzega, że przedsiębiorstwo nie planuje kupna autobusów na gaz. - Biorąc pod uwagę ich cenę i kłopoty z wybudowaniem stacji paliw, nie są aż tak opłacalne. Oszczędności będziemy musieli poszukać w inwestycjach i zastanowić się nad optymalizacją zatrudnienia - dodaje.
W KZK GOP potwierdzają, że szalejące ceny ropy przyspieszą i tak już wcześniej planowaną na ten rok podwyżkę cen biletów. - Przymierzamy się do wprowadzenia nowego cennika w połowie roku. Rosnące ceny paliwa to dla nas też szansa, żeby część ludzi przesiadła się z samochodów do autobusów i tramwajów. Nie możemy ich odstraszyć zbyt wysoką podwyżką. Według wstępnych wyliczeń najtańszy bilet, który teraz kosztuje 2,6 zł, może zdrożeć do 2,8-3 zł - ocenia Roman Urbańczyk, przewodniczący zarządu KZK GOP.
Nasuwa się pytanie, jaki jest wzrost ceny energii elektrycznej zamawianej hurtowo przez Tramwaje Śląskie np. za okres ostatnich trzech lat, aby móc to porównać z trendem wzrostu cen paliwa za ten sam okres. Ciekawe, który rodzaj transportu pod względem zapotrzebowania na energię jest bardziej opłacalny.
Problem podwyżek dotyczy też Warszawy (więcej tutaj)- podwyżka miałaby być wprowadzona od 1 września. W przypadku naszego regionu data na razie jest nieznana.